Rezerwuj hostele on-line!

piątek, 30 kwietnia 2010

Czy w Ryanairze taniej jest latać niż nie latać?...



Dostałem parę dni temu listel od jednego z Czytelników bloga, którego fragment (za jego zgodą) pozwolę sobie zacytować:
"[...]nasunęło mi się automatycznie jedno pytanie odnośnie podróżowania z firmą Raynair. Czy w przypadku zamówienia taniego (promocyjnego) biletu (rezerwacji), a następnie nie wykorzystania go, ponosimy jakieś koszty ponad to, co zapłaciliśmy za bilet? Czy nie będziemy przypadkiem zmuszeni do zapłaty jakichś kwot, jak za normalny bilet bez promocji?"

 Odpowiadam na blogu, bo faktycznie wątpliwości nie są bezpodstawne i komuś jeszcze może pomogę je rozwiać.

Kupując dowolny bilet na stronie Ryanaira zapłacimy tylko tyle, ile widnieje na ostatecznym rachunku, nic więcej, niezależnie od tego czy umowy dopełnimy (stawiając się na lotnisku) czy nie.

Bilety "w promocji" nie mają tu nic do rzeczy, zwłaszcza, że dla Ryanaira częstokroć bilety, które kosztują nie 20, a 500 zł również są "w promocji"...

Co zabawne, dla przewoźnika zdaje się większej różnicy nie robić fakt, ile kto zapłacił za bilet i traktuje wszystkich zupełnie równo. Czasami jest mi prawie przykro, widząc irytację współpasażerów, którzy za te same luksusy co ja dali czasami kilkadziesiąt razy więcej pieniędzy.

Życie bywa brutalne.

6 komentarzy:

tambylec pisze...

Wielkim zaskoczeniem nie jest że Ryanair w aktualnym modelu biznesowym bardziej opłaca się nie latać niż wykonywać wszystkie zaplanowane rotacje. Bardzo dobrze pokazała to sytuacja z chmurą pyłów nad kontynentem. Wtedy nasza kochana linia lotnicza informowała o wycięciu lotów na bodaj trzy dni wprzód, chociaż cała sytuacja była bardzo mobilna. I tak gdy zarówno LOT, Wizz Air, jak też Lufthansa latały już z naszych lotnisk, Ryanair nagle się obudził informując, że odwołuje wcześniejsze odwołania ;)
Nie bez znaczenia zapewne są również sytuacje, gdy samolot nie może wylądować na danym lotnisku z powodu np. kiepskich warunków pogodowych. Lądują gdzie indziej i w ewentualności czasami poczekają na przyjazd pasażerów, ale zazwyczaj po jakimś czasie startują w powrotną drogę na pusto. Albo w ogóle wycinają dany lot wiedząc, że i tak nie przylecą na docelowe lotnisko a pasażerów upychają jakoś na najbliższe loty. Chociaż tutaj muszę się przyznać, że tydzień temu przeżyłem bardzo pozytywne zaskoczenie. Na Majorce było totalne oberwanie chmury i samolot z Girony podobno nieco krążył nad wyspą, po czym usiadł w Reusie i na kontynencie czekał dwie godziny na poprawę warunków. Jak to nastąpiło, przyleciał po nas i dowiózł do Girony. Cztery godziny opóźnienia, ale przynajmniej nie straciliśmy przesiadki, bo w takiej sytuacji to albo autostop przez pół Europy, albo pewnie ponad 1000pln za następny bilet ;)

srg pisze...

CHŁOPIE PISZ DALEJ TEGO BLOGA
LUDZIE CIE POTRZEBUJĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

No własnie - też czesto latam ryanairem szukam biletów na http://tania-podroz.pl. W prawdzie nie ma luksusów. Tak naprawde jak z nimi latam to myśle, ze są obwoźnym marketem, caly czas coś sprzedają jakieś loterie, jedzenie, perfumy, papierosy elektronicze....Ale to nic, ważne ze jest tanio :)

Franc_z_Francji pisze...

hehe, tytuł fajny :D

okos pisze...

Dobrze, że jest ktoś kto prostuje i wyjaśnia dylematy innych.

Kasia pisze...

Na wszystkim trzeba się znać, żeby nie zostać wykiwanym. Na lataniu też i na cenach. Trzeba śledzić i sprawdzać. Ja zawsze latam za 10-20 euro z Polski do Belgii :)

Prześlij komentarz

Nie musisz się rejestrować, aby dodawać komentarze.
Proszę Cię jednak o podpisanie się.